aaa4
Dołączył: 12 Mar 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:10, 29 Mar 2018 Temat postu: vacu well warszawa |
|
Grazzini pokiwal glowa.
-Slyszalem o tym... Ale dlaczego chcesz ich zniszczyc?
-Mam swoje powody.
-Jakie?
-Poniewaz wykorzystuja nawet male dziewczynki - powiedzial Creasy, cedzac powoli kazde slowo - i czerpia z tego przyjemnosc. To dla nich wazniejsze niz zysk.
Grazzini wpatrywal sie przez kilka sekund w blat stolu, po czym nagle wstal, przeszedl przez pokoj i utkwil wzrok w wiszacy na scianie obraz, ktory przedstawial martwa nature: mise z owocami. Creasy wiedzial, ze pokonal kolejna przeszkode.
42
Staruszka uderzyla Michaela z calej sily w twarz biala laska, krzyczac: Vaffanculo! Odskoczyl na bok, omal nie upuszczajac pistoletu. Gdy ponownie sie na niego zamierzyla, zlapal ja za reke, przyciagnal do siebie i chwycil w pasie. Ugryzla go w ramie tak mocno, ze wypadla jej sztuczna szczeka. Michael zbiegl po schodach, trzymajac staruszke wpol. Zobaczyl, ze Sowa podjezdza wlasnie Mercedesem. Wozek inwalidzki toczyl sie po bruku. Jens biegl w kierunku samochodu, powiewajac polami sutanny. Na srodku placu lezal skulony ochroniarz, a nad nim stal Miller. Michael zobaczyl, jak Australijczyk oglusza ochroniarza kolba pistoletu, a potem ucieka. Jens otworzyl tylne drzwi Mercedesa. Michael wepchnal staruszke do srodka i wskoczyl za nia. Dunczyk zajal blyskawicznie miejsce z przodu. Sowa nadepnal z calej sily na pedal gazu. Ruszyli z piskiem opon. Po chwili znikneli z placu. Wszystko trwalo najwyzej dwadziescia sekund.
43
-Pamietaj, ze ciazy na tobie vendetta - powiedzial Grazzini, nadal wpatrujac sie wobraz na scianie. - Zabiles czlonkow mojej rodziny.
-Zabilem twojego szwagra, ktorego, jak sadze, nienawidziles - odparl szorstko
Creasy. - Twoj kuzyn byl zolnierzem i zginal w walce. Nie zabilem ci siostry... Cztery lata
temu wyszla ponownie za maz i urodzila corke. Jestes jej chrzestnym ojcem. Conti traktowal
twoja siostre jak szmate... Dobrze o tym wiesz.
Grazzini wrocil do stolu i ponownie usiadl. Po raz pierwszy jego twarz zdradzala zdenerwowanie.
-Nie moge zapominac o [link widoczny dla zalogowanych]
wendecie - oznajmil beznamietnym tonem. - Tylko twoja
smierc wyrowna rachunki.
Creasy przygladal sie Wlochowi przez kilka sekund, po czym rzekl:
-Opowiem ci o haniebnym wydarzeniu. O tym, w jaki sposob mniej wiecej osiem lat
temu skonczyla sie wendeta w pewnym miasteczku w gorach Kalabrii. Trwala przez
trzydziesci lat. Zginelo w tym czasie ponad dwudziestu mezczyzn z dwoch rodzin. Wendeta
trwala tak dlugo, ze nikt juz nie pamietal, od czego sie zaczela. W koncu w jednej z rodzin
zostal ostatni zywy potomek plci meskiej. Wedle wspanialych zasad wendety chlopiec staje
sie mezczyzna, gdy ukonczy szesnascie lat i wtedy moze zabijac albo pasc ofiara zemsty.
Chlopak mial pietnascie lat, kiedy matka i siostry powiedzialy mu, ze w szesnaste urodziny
musi wziac strzelbe i pomscic smierc ojca, braci, wujow i kuzynow. On jednak odmowil. Jego
matka i siostry uznaly, ze postepuje nikczemnie. Miejscowy ksiadz poinformowal o tej
sprawie prase. Opisywano ja we Wloszech i na calym swiecie.
Grazzini skinal powaznie glowa.
-Wiele wloskich rodzin chcialo zaopiekowac sie chlopcem - kontynuowal Creasy. -
Oczywiscie, policja [link widoczny dla zalogowanych]
zaproponowala mu ochrone. Ale on sie nie zgodzil. W przeddzien jego
szesnastych urodzin matka i siostry wyszly z domu, opluwajac go na pozegnanie. Zostawily
otwarte drzwi. Minute po polnocy zjawili sie uzbrojeni mezczyzni z drugiej rodziny i
Post został pochwalony 0 razy
|
|